Przychodzi taki moment w
rozwoju malucha, że czas pożegnać pieluszkę. Choć to naturalna kolej
rzeczy, a nauka higieny i czystości jest jedną z podstawowych umiejętności człowieka, to
jednak budzi ona wiele emocji. Nie ma co ukrywać, to stresujące czas zarówno dla dziecka,
jak i rodziców.
Nabywanie nowych kompetencji
życiowych dla małego organizmu to wielki wyczyn, nie tylko fizyczny, ale i emocjonalny. Jest to w zupełności zrozumiałe. Tak samo, jak stres
opiekunów, którzy muszą zmierzyć się ze swoją determinacją i konsekwencją, bo
to od siły woli rodziców w dużej mierze zależy powodzenie całej akcji. Jednak
oprócz wyżej wymienionych naturalnych stresorów jest coś jeszcze, co pogłębia
strach i niepewność przed nowym. To presja otoczenia, "dobre rady",
uwagi rzucone mimochodem, opinie bardziej doświadczonych, czyli wszystko to,
co zagłusza intuicję i wewnętrzny głos.
Odpieluchowanie to tylko
jeden z przykładów, kiedy to rodzice muszą stawić czoła środowisku. Takich
sytuacji jest zdecydowanie więcej, jak chociażby wybór sposoby i długości
karmienia, ale to temat na oddzielny tekst. Jednak bez względu na okoliczności,
czy na przychylne lub nie otoczenie, prawda jest taka, że nie ma złotej recepty
na wychowanie dziecka. Są za to tak zwane własne zasoby, jak intuicja
rodzicielska, uważność na potrzeby dziecka, spokój, cierpliwość, empatia i rozsądek. Do tej listy dopisuję
jeszcze literaturę.
Bajka-pomagajka, czyli książka dobra na wszystko
Zawsze będę stała na straży stwierdzenia, że książka jest
idealnym początkiem rozmowy. Dzisiejszy rynek wydawniczy bardzo się stara, aby
dostarczyć rodzicom literaturę, która pomoże zrozumieć ich dzieciom otaczający
świat. Dlatego nie jest niczym dziwnym, że są też książki o rozstaniu z
pieluszką i nauką korzystania z toalety.
Jesteśmy z Lilą na tym
właśnie etapie i choć podchodzimy do tego zupełnie na luzie i bez stresu, to
jednak staram się, oswoić ją z tematem. Oprócz nauki korzystania z nocnika i
nakładki sedesowej, czytamy książki poświęcone odpieluchowaniu. Takich pozycji
jest mnóstwo, ja zaś wybrałam tylko kilka z spośród tych, które miałam
możliwość poznać i które uważam za godne polecenia.
7 książek pomocnych podczas odpieluchowania dziecka
1. Ale kupa! Co masz w pieluszce? Guido van Genchten
(wyd. Nasza Księgarnia)
Guido van Genchten to moje niedawne odkrycie. Uwielbiam jego książki! Dawkujemy sobie z Lilką jego twórczość, bo zdaję sobie sprawę, że niektóre historie są dla Lisi jeszcze niezrozumiałe. Jednak ta książka i kolejna, którą za chwilę pokażę, są świetne.
Ale kupa! Co masz w pieluszce? to historia ciekawskiej myszki, która zagląda do pieluszek swoich przyjaciół, zwierzątek i sprawdza stan czystości bielizny. Najzabawniejsze jest to, że pieluszki są ruchome i dziecko naprawdę może zajrzeć do środka, a tam kryje się kupa w całej okazałości z odwzorowaniem rzeczywistym dla każdego zwierzęcia. 😆🙈🙊
Ok, to może być dla kogoś okropne, ale trzeba przyznać, że bardzo ludzkie! 😂 Jednak obrazowość oraz pozytywny wydźwięk tej historii sprawia, że dla dziecka przekaz tej opowieści jest jasny, a dla rodzica raczej zabawny.
2. Chce mi się kupę Guido van Genchten
(wyd. Nasza Księgarnia)
No, dobrze - korzystanie z nocnika opanowane, ale toaleta jakoś przeraża. Bo duża, bo wpadnę, bo się boję, bo niewygodna... Z pomocą znów przychodzi książka, której bohaterem jest piesek. Chce mu się kupę i to już, a na jego nocniku siedzi właśnie młodsza siostra, bo z jej nocnika korzysta myszka, bo myszki nocnik zajęła żabka... Biedny piesek ma pilną potrzebę, a wszystkie nocniki są zajęte! Rad nierad, musi pokonać lęk i skorzystać z dużej toalety. Okazuje się, że to całkiem fajna sprawa...
3. Ja już potrafię! O sukcesie na sedesie Agnieszka Frączek, Lee Wildish
(wyd. Debit)
Kolejna pozycja to już klasyk w tym temacie i również traktuje o nauce korzystania z toalety dla dorosłych. Mały miś pokonuje wszystkie zawiłości i przeszkody, aby z powodzeniem opanować sztukę sedesowania. 😀
Uatrakcyjnieniem jest możliwość spłukiwania wody, dzięki wbudowanym w książkę efektom dźwiękowym. My niestety mamy bardzo sfatygowany egzemplarz, który pochodzi z biblioteki.
4. Nocnik nad nocnikami Alona Frankel
(wyd. Nisza)
Wróćmy jednak jeszcze do nocnika. 😉
Nocnik nad nocnikami to była jedna z pierwszych książek, które kupiłam Lilce i darzę ją wielkim sentymentem. Ciekawe jest to, że dostępna jest w wersji dla chłopców i dla dziewczynek. My mamy oczywiście historię Basi, która dostała w prezencie nocnik.
Prosta opowieść, zrozumiałe zdania, nieskomplikowana grafika - wszystko, co przemawia do małego odbiorcy.
5. Nocnik Maksa Barbro Lindgren, Eva Eriksson
(wyd. Zakamarki)
W moim zestawieniu nie mogło zabraknąć zakamarkowej książki. Wciąż mam słabość do dziecięcej literatury skandynawskiej, a Barbro Lindgren pojawiła się już u mnie na blogu przy okazji prezentacji fantastycznej serii o prosiaczku Bolusiu.
Seria o Maksie wydana jest w formie kartonowych, małych książeczek, a historia o nocniku to zabawna opowieść o chłopcu, psie i... nocniku. Prosta w przekazie i formie.
6. Kuba i jego nocnik Liesbet Slegers
(wyd. Adamada)
Lubimy z Lilą serię autorstwa Liesbet Slegers. Kiedyś czytałyśmy te, przeznaczone dla najmłodszych (np. Jedzenie, Spanie, Kąpiel), dziś zaś sięgamy po te, które są adresowane dla nieco starszych dzieci. Gdy miałyśmy czas chorowania, to ulubioną książką Lili była o Kasi, która poszła do lekarza. Teraz czytamy o Kubie i jego nowym nabytku - nocniku.
7. Mój kolega nocnik Marcin Malicki
(wyd. Book House)
Mój kolega nocnik wchodzi w skład serii "Pierwsze czynności". Przerabiałyśmy już ubieranie, teraz sięgnęłyśmy po tę o odpieluchowaniu.
Zaletą tej książki z pewnością jest kartonowe wydanie oraz proste, nierozbudowane zdania.
Korzystanie z toalety i komunikowanie swoich potrzeb przez dziecko to sztuka, ale spokojnie - do opanowania. 😉 Skąd u mnie ten luz w podejściu do tematu? Jakiś czas temu przeczytałam, że przecież po ulicach nie chodzą dorośli w pieluszce, którzy na podwieczorek jeżdżą do mamusi na cycusia. 😂 Kiedyś pożegnali pieluszkę i mleczko od mamy. Wszystko w swoim czasie! Bez pośpiechu, bez nerwów, w zgodzie ze sobą i aktualnym zapotrzebowaniem emocjonalnym dziecka i rodzica.
A że gadają? Zawsze znajdzie się ktoś, kto wie lepiej od nas jak powinniśmy wychować własne dziecko. Naszym zadaniem jako rodziców jest zapewnienie spokojnych, pełnych miłości i prostej radości warunków do rozwoju. Czasami potrzebny jest tylko czas i gwarancja, że jesteśmy w tym razem. Z pewnością przyda się też książka, która pomoże w etapie przejściowym. 😉
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz swój ślad. Każdy Twój komentarz sprawia mi ogromną przyjemność.