Smutna, ale prawdziwa. Niespieszna, ale wciągająca. Trudna, ale oczyszczająca. Taka jest książka Natalii Fiedorczuk-Cieśla, Jak pokochać centra handlowe.
Byłam pełna obaw, sięgając po tę powieść. Wiele sobie po niej obiecywałam i czułam ciężar oczekiwań, który na nią zrzuciłam. Jednak Natalia Fiedorczuk-Cieślak poradziła sobie doskonale, skłaniając mnie do zmierzenia się z tym, co niewygodne, co uwiera i zawstydza.
Jak pokochać centra handlowe Natalia Fiedorczuk-Cieślak
Literacki debiut Natalii Fiedorczuk-Cieślak, za który została nagrodzona
Paszportem Polityki 2016, to opowieść o kobiecym doświadczeniu, bardzo bolesnym
i na wskroś prawdziwym.
Główna bohaterka to kobieta, jak każda inna. Zwyczajna w swej
zwyczajności, stanowiąca neutralne tło dla codzienności, wtapiająca się w
rzeczywistość, niedostrzegana. Mieszkanka przedmieść Warszawy, ale jej życie
toczy się gdzieś w drodze między jednym centrum handlowym a kolejną stacją
benzynową i drogą szybkiego ruchu. Niestabilna praca, niestabilny dom i
niestabilna ona.
Nikt nie uprzedził jej, co ją czeka za chwilę. Tuż po tym, gdy jej ogromny
brzuch zniknie, zastąpiony małym człowiekiem domagającym się uwagi i troski.
Jej ciało, myśli i prywatna przestrzeń - to wszystko zostaje brutalnie odebrane
i wystawione do publicznej oceny. Być może mogłaby być jedną z tych
przebojowych kobiet, które wyznaczają absurdalne standardy kreowane przez media
społecznościowe. Może też wycofać się, milczeć i z każdym dniem znikać za
zasłoną depresji, lęków i niegasnącego poczucia winy, że jest niewystarczająca.
Natalia Fiedorczuk-Cieślak w bezkompromisowy sposób rozlicza się ze wymaganiami, jakie stawia współczesne społeczeństwo młodym matkom. Na światło dzienne wyciąga wszystko to, co wstydliwie ukrywa się, nakładając instagramowy filtr. Nie ma tu euforii, słodkich i pulchnych bobasów, wypoczętej i uśmiechniętej mamy. Jest za to ciągłe zmęczenie, rutyna, obsesyjnie powtarzane codzienne czynności, bezkształtne ciało i zdiagnozowana depresja.
Smutna to historia. Tak bardzo smutna i chyba trochę przerażająca. Daleka od moich doświadczeń, które nijak mają się do opowieści autorki. Jednak nie mam odwagi zaprzeczyć i zakwestionować jej autentyczność. Wierzę, że jest wiele kobiet, które odnajdą w niej cząstkę siebie. Momentami i ja dostrzegałam w słowach autorki swoje odbicie. Zatrzymywałam się wówczas i przyglądałam się temu z nieukrywaną ulgą, że nie tylko ja, że są inne, chwilami równie mocno zagubione:
[...] nie chcę wybierać. Niech ktoś to zrobi za mnie, niech zaniesie mnie płaczącą i wierzgającą do domu, przykryje kołdrą i przyniesie kakao, uwalniając od ciężaru potencjalnych konsekwencji. Teraz. Nie chcę brać na siebie żadnej odpowiedzialności.
I nie chodzi tu o brak dojrzałości i przygotowania do bycia rodzicem. To raczej te liczne możliwości, setki propozycji, ułatwienia, decyzje, które należy podjąć i dźwigać ich ciężar.
Fiedorczuk-Cieślak w swojej powieści dotyka wielu płaszczyzn macierzyństwa. Pod lupę bierze kobiecą fizyczność, pociążowe ciało i napęczniały brzuch, który rośnie niczym ciasto drożdżowe, wypływające z metalowej formy. Stres i zmęczenie zajadane biszkoptami w ukryciu, za drzwiami lodówki, aby nikt nie widział, nie oceniał. Jest też złość, frustracja i niezrozumienie:
Fiedorczuk-Cieślak w swojej powieści dotyka wielu płaszczyzn macierzyństwa. Pod lupę bierze kobiecą fizyczność, pociążowe ciało i napęczniały brzuch, który rośnie niczym ciasto drożdżowe, wypływające z metalowej formy. Stres i zmęczenie zajadane biszkoptami w ukryciu, za drzwiami lodówki, aby nikt nie widział, nie oceniał. Jest też złość, frustracja i niezrozumienie:
"Nie kładź go w dzień"? Ja się, kurwa, pytam, jak mam go nie kłaść w dzień. Te czterdzieści minut między dwunastą a dwunastą czterdzieści jest jedynym momentem, kiedy mogę się umyć! Wypić coś, zjeść. Ty masz na to cały jebany dzień. Śniadanko, drugie śniadanko, obiadzik w knajpie, a teraz kolacyjka, kurwa jego mać.
Sama autorka wspomina, że jednak są rzeczy, które pominęła, bo macierzyństwo jest tak złożonym i trudnym procesem, że jest wprost niemożliwym opisanie go kompleksowo i w całości . Chciała, aby był to emocjonalny głos, który jest na granicy prozy i reportażu. I chyba ta hybryda gatunkowa daje wolność czytelnikowi. Możesz być nią - zagubioną w świecie presji, sztywnych ram, doznającą kryzysu egzystencjalnego, który wcale nie jest tak rzadki wśród młodych matek. Ale możesz być tylko obserwatorem, który rozumie, ale nie doświadcza. A może wcale nie rozumie, bo nie chce? Ja jestem pośrodku. Trochę zagubiona w tej trudnej przeprawie, ale jednocześnie szczęśliwa, że jednak jestem z boku.
Za niesamowicie trudną, ale ważną lekturę
dziękuję Wydawnictwu Wielka Litera.
Dane techniczne
Jak pokochać centra handlowe Natalia Fiedorczuk-Cieślak
Wydawnictwo: Wielka Litera
ISBN 978 83 8032 128 1
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz swój ślad. Każdy Twój komentarz sprawia mi ogromną przyjemność.