Marzyłam o wielkich podróżach, o odkrywaniu nieznanych mi miejsc, poznawaniu świata, którego moje oczy nie widziały, dłonie nie dotykały, a uszy nie słyszały. Jednak szybko przekonałam się, że cała frajda nie polega na oswajaniu obcego, lecz na dzieleniu się tą radością z tymi, którzy wypełniają znany mi świat. Nawet największe cuda nie zagwarantują mi szczęścia, gdy nie będę mogła obejrzeć się i ujrzeć odbicia mojego zachwytu w ukochanych oczach. To właśnie te drobne gesty sprawiają, że szarość codzienności nabiera barw. Głęboko wierzę, że miłość jest tym, co nas określa, a aby kochać nie potrzebujemy wiele. Radość z małych rzeczy dnia powszedniego sprawiają, że stajemy się wielcy.
Po cichutku nadal marzę. Zamykam oczy i widzę światła Wieży Eiffla rozpraszające mrok majowej nocy. Wyciągam dłoń i czuję chłodne krople z Fontanny di Trevi, które spadają na moje rozgrzane ciało letnim upałem. Wdycham zapach lawendy i przechadzam się uliczkami w Prowansji. Lubię myśleć, że to wszystko przede mną. Przed nami.
I wtedy zdarzają się takie dni, kiedy uświadamiam sobie, że tuż obok mam cały świat. Pół godziny drogi samochodem przez warmińskie pola i przede mną rozpościera się moja osobista Prowansja i łany pól zasiane lawendą.
Gdy w ubiegłym roku po raz pierwszy usłyszałam o Lawendowym Polu, było już za późno, aby się tam wybrać. Jednak w tym roku wiedziałam, że nie odpuszczę i z niecierpliwością przebierałam nogami, wyczekując czasu kwitnienia. I właśnie nastał ten dzień, kiedy spakowaliśmy naszą trójeczkę do samochodu i wyruszyliśmy na rekonesans.
Lawendowe Pole to gospodarstwo agroturystyczne z pierwszą plantacją lawendy w naszym regionie. Ponadto przy gospodarstwie działa również Lawendowe Muzeum Żywe, w którym odbywają się liczne warsztaty, np. wytwarzania naturalnych kremów na bazie lawendy.
Droga do Lawendowego Pola jest cicha i prowadzi odwiedzających przez warmińskie łąki. Dla nas to było rewelacyjne rozwiązanie - zapakowaliśmy Lilkę do wózka i spacerowaliśmy w promieniach przedpołudniowego, czerwcowego słońca. Już z daleka zaczęliśmy dostrzegać fioletowe pasma, a gdy za zakrętem wyłoniło nam się gospodarstwo w pełnej krasie, staliśmy jak urzeczeni.
Nie będę przeciągać i opisywać, po prostu podzielę się z Wami moimi lawendowymi kadrami. Jest magia i moc! ♥
LAWENDOWE POLE W NOWYM KAWKOWIE
Gdy w ubiegłym roku po raz pierwszy usłyszałam o Lawendowym Polu, było już za późno, aby się tam wybrać. Jednak w tym roku wiedziałam, że nie odpuszczę i z niecierpliwością przebierałam nogami, wyczekując czasu kwitnienia. I właśnie nastał ten dzień, kiedy spakowaliśmy naszą trójeczkę do samochodu i wyruszyliśmy na rekonesans.
Lawendowe Pole to gospodarstwo agroturystyczne z pierwszą plantacją lawendy w naszym regionie. Ponadto przy gospodarstwie działa również Lawendowe Muzeum Żywe, w którym odbywają się liczne warsztaty, np. wytwarzania naturalnych kremów na bazie lawendy.
Droga do Lawendowego Pola jest cicha i prowadzi odwiedzających przez warmińskie łąki. Dla nas to było rewelacyjne rozwiązanie - zapakowaliśmy Lilkę do wózka i spacerowaliśmy w promieniach przedpołudniowego, czerwcowego słońca. Już z daleka zaczęliśmy dostrzegać fioletowe pasma, a gdy za zakrętem wyłoniło nam się gospodarstwo w pełnej krasie, staliśmy jak urzeczeni.
Nie będę przeciągać i opisywać, po prostu podzielę się z Wami moimi lawendowymi kadrami. Jest magia i moc! ♥
Jestem przekonana, że to nie była nasza ostatnia wizyta w lawendowym królestwie. Klimat był tam tak sprzyjający, że Lili większość czasu przespała, więc wrócimy tam, aby pokazać naszej śpiącej królewnie, że mamy Prowansję na Warmii.
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz swój ślad. Każdy Twój komentarz sprawia mi ogromną przyjemność.