Początek czerwca to dla nas niezwykle ważny czas i nie tylko dlatego, że świętujemy Dzień Dziecka. Choć pewnie jakiś mądry lekarz od głowy mógłby stwierdzić, że wybór tego dnia na zawarcie związku małżeńskiego ma coś wspólnego z syndromem dziecka najmłodszego i oporem przed wkroczeniem w ten cały świat pracy i obowiązków. Sądzę, że dużo w tym prawdy... Niemniej jednak to właśnie dziś cieszymy się sobą i wspominamy ciepłe, wiosenne popołudnie, kiedy to w starym kamiennym kościele rozbrzmiewały nasze głosy wypowiadające słowa przysięgi. Obiecaliśmy sobie miłość i miłujemy się tak bardzo, że owoc tego uczucia kwili sobie niczym pisklaczek w gniazdku.
Przed pojawieniem się Lili pewnie przywdzialibyśmy najlepsze szaty i poszli w tango. A teraz? Marzymy o chwili spokoju i ciszy, ale nie we dwójkę. Jest nas o jedno serduszko więcej i za żadne skarby nie chcielibyśmy tego zmienić. Dlatego nasze małe świętowanie rozpoczęliśmy już w poniedziałek - wybraliśmy się na wycieczkę. Gdzie? Oczywiście tam, gdzie czujemy się najlepiej - szukaliśmy przyjemnego, spokojnego miejsca na rodzinne spacerowanie z jeziorem w tle. Wybór padł na Mrągowo i Jezioro Czos.
Oboje z A. wychowaliśmy się w małych miejscowościach, gdzie największą wakacyjną atrakcją było jezioro. Dzika, porośnięta trawą plaża, przez którą niekiedy trzeba było się przedzierać jak przez dżunglę i długo wydeptywać miejsce przed rozłożeniem ręcznika. Rozgrzana ziemia, słońce odbijające się od idealnie płaskiej tafli wody i kanapki z roztapiającym się masłem, zagryzione gruszką zerwaną po drodze na plażę. Nic dziwnego, że ciągnie nas do Mazur. Tylko żal nam, że tak mało odkrytych miejsc i tak mało czasu na te krótkie wycieczki.
Mrągowo oddalone jest od Olsztyna o niecałą godzinę drogi samochodem, co jest dużym plusem podczas podróżowania z malusieńkim dzieciątkiem. Droga jest prosta i dość sprawnie można ją pokonać. Miasteczko ma urokliwe centrum i jest naprawdę sporo miejsc do odpoczynku. Nas jednak najbardziej interesowało jezioro i jego okolice.
Jezioro Czos okolone jest deptakiem i licznymi ławeczkami. To idealne miejsce na spacer z maluchem, jazdę rowerem, czy posiedzenie z nosem w książce. Jednak nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że jestem nad Jeziorem Długim w Olsztynie. Zagospodarowanie terenu do złudzenia przypomina olsztyńskie deptaki.
Mrągowo to bardzo przyjemne miejsce do spędzenia rodzinnego czasu. Jednak teraz, gdybym miała wybierać kolejny mazurski zakątek do odkrycia to byłby on zdecydowanie bardziej naturalny. I nie tylko dlatego, że takie z nas dzikie dzieci. Owszem, po części tak, ale przede wszystkim dlatego, że krzyk Lilki nie bardzo wpisuje się w obraz tej sielanki. :D Nasz mały rozdarciuch zaznaczył swą obecność na Mazurach dość dosadnie, a my po powrocie byliśmy tak skonani, że już o 20:30 byłam gotowa do snu. Na szczęście nasze dziecię było tak kochanym aniołkiem w nocy, że nad ranem znów nabrałam apetytu na kolejne wojaże.
Oby czerwiec był pełen takich rodzinnych wypadów!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz swój ślad. Każdy Twój komentarz sprawia mi ogromną przyjemność.