Jednym z moich ulubionych miejsc w Olsztynie jest Pierogarnia Bruner. Serwują tam najlepsze pierogi z pieca, jakie dane mi było jeść. I to chyba właśnie ta olsztyńska restauracja skłoniła mnie do podjęcia próby upieczenia własnych pierogów.
Pierwsza lekcja była twarda. Tak twarda, że mało nie pogubiliśmy zębów z A. Na jakiś czas dałam sobie spokój i po prostu, gdy naszła mnie nieodparta ochota na pierogi, to składałam wizytę na Starym Mieście i zamawiałam ulubiony mix. Jednak wiedziałam, że kiedyś wrócę do tematu.
Zmiana pogody, częstsze chwile pod kocykiem z książką w ręku, deszcz stukający o szyby i kołysząca się wierzba za oknem - to wszystko sprawiło, że mój apetyt się zaostrzył. Ciągle marzę o czymś innym. W ostatnich dniach zdążyłam już przyrządzić zupę cebulową, chińszczyznę, sałatkę i w końcu pierogi z pieca (kto mnie zna to wie, że lubię gotować, ale prym w naszej kuchni wiedzie mój mąż).
Pierogi z pieca
Tym razem postanowiłam, że nie będę korzystać z żadnych przepisów. Bazowałam na swojej sprawdzonej recepturze na ciasto drożdżowe, które wykorzystuję przy pieczeniu pizzy (przepis znajdziecie TU). Okazało się to strzałem w dziesiątkę. Ciasto, nawet po odgrzaniu, jest nadal miękkie i smaczne.
Farsz również nie był niczym odkrywczym: kurczak, papryka, cebula, kilka pieczarek, bazylia. Wszystko doprawione i uduszone razem.
Oczywiście możecie poszaleć, wymyślając jakieś ciekawe dodatki. W naszej olsztyńskiej pierogarni podają wyśmienite pierogi z podsmażaną kiełbasą, kaszą, jajkiem, kurkami. Wszystko godne polecenie!
Gotowe pierogi zapiekałam przez około 15-20 minut w temp. 180-200 st. Celsjusza.
Danie podawałam z sosem czosnkowym.
To naprawdę nie jest trudna potrawa, ale wymaga od nas dużo cierpliwości i czasu. Jednak efekt końcowy jest wart naszego poświęcenia.
Pozdrawiam z coraz bardziej jesiennego Olsztyna!
Ola
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza
Będzie mi niezmiernie miło, jeśli zostawisz swój ślad. Każdy Twój komentarz sprawia mi ogromną przyjemność.