W ostatnim czasie moją głowę zaprzątnęły dwie książki - zupełnie różne, ale równie dobre. Nie poddałabym ich żadnej gradacji, bo byłoby to bezcelowe. Pierwsza była jak głaz, przygniatający mnie centymetr po centymetrze. Z każdą przeczytaną stroną odczuwałam większy ciężar i długo po odłożeniu powieści na półkę bolała mnie dusza. I wtedy z pomocą przyszła ta druga - lekka jak piórko, jak powiew wiatru w upalny dzień. Poderwała mnie z ziemi, otulając ciepłem przyjaźni i zapachem lawendy.
Dziś opowiem Wam o dwóch książkach - Pęknięte odbicie Dawn Barker oraz Niech ci się spełnią marzenia Barbary O'Neal.